No to cóż, że ze Szwecji
Odcinek 2. Podcastu "Na Obczyźnie"
Ala na Obczyźnie
5/10/202320 min read
No to cóż, że ze Szwecji?
"Moje serce na pewno w zdecydowanej części bije po polsku" - Gosia Zarzycka
Gosia od kilku lat mieszka w Szwecji, gdzie pomaga polskim firmom rozwinąć się na rynku skandynawskim. W Szwecji założyła rodzinę i tam uważa, że jest jej dom. Kryzys tożsamości ma już za sobą i nie stara się nigdzie dopasować, ale żyć w zgodzie ze swoją polskością.
Z Gosią rozmawiam o różnicach kulturowych między Polską a Szwecją, powrotach, wstydliwych sytuacjach na emigracji, szwedzkiej opiece zdrowotnej i o wielu innych sprawach, o których część z nas myśli.
Miłego słuchania!
Szybki spis co w odcinku:
0:00 - wstęp
1:43 - problem z wypowiadaniem polskich nazwisk
3:30 - mieszanka 4 języków
6:50 - różnice kulturowe między Szwedami, Brytyjczykami i Polakami
19:29 - powrót do Polski
21:20 - kryzys tożsamości
26:05 - wstyd z bycia Polakiem
30:28 - zakończenie
***
[wstęp]
Cześć z tej strony Ala Polmańska i witam Cię serdecznie w podcaście "Na Obczyźnie". Tu usłyszysz wywiady z Polakami, którzy aktualnie mieszkają gdzieś na emigracji poza naszym krajem, a także historie naszych odważnych przodków, którzy wyjechali lata temu, a ta decyzja wpłynęła pozytywnie na naszą kulturę, historię, a nawet świat. Kliknij, obserwuj i zapraszam Cię do wysłuchania dzisiejszego odcinka.
Witam Cię w drugim odcinku podcastu "Na Obczyźnie". Dzisiaj usłyszysz moją rozmowę z Małgorzatą Zarzycką ze Szwecji. Tak ciężko jest powiedzieć to wszystko naraz. Małgorzata Zarzycka ze Szwecji, Małgorzata Zarzycka ze Szwecji. Ten nasz polski język taki ładny. Gosia w Szwecji mieszka już kilka lat i pomaga polskim firmom rozwinąć się na rynku skandynawskim. Zanim jeszcze się zrodził w ogóle pomysł na podcast poznałam Gosię i zaczęłyśmy rozmawiać właśnie na temat emigracji i życia w Szwecji, jaka jest różnica między Szwecją a Wielką Brytanią i zrobiłyśmy kiedyś na ten temat live'a na Instagramie. Także dzisiaj usłyszycie właśnie to nagranie z naszego live'a, w którym rozmawiamy na tematy typu kryzys tożsamości, jak trudno jest innym narodowościom wypowiedzieć poprawnie nasze imiona, o różnicach kulturowych między Szwedami i Polakami i o wielu, wielu jeszcze innych rzeczach, o których rozmawiałyśmy. Zapraszam Cię serdecznie do wysłuchania mojego wywiadu z Gosią ze Szwecji.
[Ala]
W Szwecji od 10 lat. Przyjechała tam za mężem i prowadzi tam działalność. Pomaga Polakom rozwijać swój biznes w Szwecji. Gdyby w ogóle ktokolwiek miał ochotę rozwinąć ten temat, to zapraszam Was do serdecznie do do Gosi na Instagrama. Zarzycka ze Szwecji. W ogóle powiem Ci, że podoba mi się Twoje imię... Nazwisko - Zarzycka. Czy Szwedzi mają problem z wypowiedzią Twojego nazwiska?
[Gosia]
Tak, to jest część mnie i nie zamierzam zmieniać. Jak chcę komuś... jak chce kogoś wprawić w zakłopotanie, to mówię Małgorzata Zarzycka. To jest bardzo trudne dla mnie, do wymówienia, a dla nas moim zdaniem do poczucia się jak u siebie w kraju, w którym ludzie nie umieją wymówić twojego imienia o nazwisku nie wspomnę. Znam dużo osób, które rezygnują z tej polskości i się przerabiają w zupełności na te barwy kraju, w którym żyją i wybierają sobie inne nazwiska.
[Ala]
To jest częste. Powiem Ci, że to po prostu ułatwia dużo sprawę tak naprawdę, bo jak masz poprawiać kogoś znowu i znowu i kolejny raz. To normalne, że oni nie umieją tego wypowiedzieć, bo to nie jest ich język. Ja się im nie dziwię, że oni nie potrafią tego wypowiedzieć, ale co nie zmienia faktu, że że nie chce mi się np. ich poprawiać cały czas i już mówię dobra, mów do mnie Alice, po prostu.
[Gosia]
Ale ja ich nigdy nie poprawiam. Ja ich zawsze chwalę, że prawie dobrze powiedzieli. Ja nie mam już w ogóle takiej ambicji, żeby ktoś to dobrze wypowiedział.
[Ala]
Jakoś mi to Alice podeszło powiem Ci nawet. W ogóle powiedz mi jakimi się językami w ogóle tam posługujesz? Bo ja wiem, że umiesz więcej niż tylko szwedzki i polski.
[Gosia]
Przez całe życie posługiwałam się niemieckim. Kiedy przyjechałam do Szwecji musiałam nauczyć się szwedzkiego i potem niemiecką siłą rzeczy już nie mam ani do kogo, ani gdzie za bardzo mówić, ani używać. To w kolejności nauki to był niemiecki, angielski i szwedzki.
[Ala]
Niemiecki, angielski, szwedzki i polski. Czyli masz 4 języki w sumie. Mieszają Ci się?
[Gosia]
Tak, to się miesza w momencie, w którym zaczynasz w nich brzydko mówiąc grzebać i oglądasz sobie wiadomości po niemiecku, poczytasz książkę po angielsku, a później musisz wyjść i zacząć rozmawiać po szwedzku. To się nie pamiętam jak już to się nazywało, ale jest takie fachowe określenie na tą sytuację. Kiedy mówisz np. tak jak ty po angielsku i ci wchodzą słowa z innego języka. Już nie umiesz się dokopać. Nie pamiętam, ale jest na to określenie i to jest normalne, że się to miesza.
[Ala]
No pewnie, że tak. Miałaś w ogóle jakąś barierę przed językiem, w ogóle przed posługiwaniem się języka i rozmową po szwedzku?
[Gosia]
Tak. Nie wiem, czy to była bariera. To było takie na początku... bo język szwedzki jest moim zdaniem ogromnie trudne jeśli chodzi o wymowe. Ja się go zaczęłam uczyć po trzydziestce, więc aparat już masz, już załatwiony tutaj już mam wszystko. Nie ma mowy, nie ma mowy, żeby mi to wyszło. Może jest. Nie wiem. Mi nie wychodzi. Ja mam słowiańską melodię szwedzką, więc jak otworzę usta, to widać, że nie jestem rodowitą szwedką i mam tu naleciałości. To jest raz. Dwa mają okropne samogłoski, które generalnie nie pokrywają się ich ułożenie ust nie pokrywa się w ogóle z polskim ani do a, ani do o, ani do u. Na początku posługiwałem się tym językiem, to przyznać muszę, że czułam zażenowanie może .. Wstydziłam się tego, że niby albo nawet nie wstydziłam bałam się tego, że oni mnie nie zrozumieją. Rozumiesz? Że wpadnę w tą sytuację, że oni mnie zapytają jeszcze raz o co chodzi. Albo wymawiam tak niefajnie, że oni nie będą, że oni mnie nie zrozumieją i się źle czuję. Tak generalnie chodziło to to moje ego.
[Ala]
No znam to. Znam to bardzo dobrze. I powiem Ci, że maiałam bardzo podobnie, szczególnie jeśli chodzi o akcenty. Bo nie wiem dlaczego myśmu w pewnym momencie z moim Tomaszem mieli coś takiego, że ja byłam tą osobą, która nie rozumiała tych wszystkich akcentów, a że on już był tu chwilę wcześniej i on potrafił te wszystkie akcenty rozróżnić, to on mi mówił na polski, co ta osoba przede mną powiedziała, a ja im odpowiadałam w języku angielskim, takim z polskim akcentem. Trzeba było sobie jakoś radzić. Ale powiedz mi w ogóle, czy co cię najbardziej takiego w ogóle zszokowało w Szwecji? Co było takiego dla ciebie takim szokiem, jeśli chodzi o ich kulturę?
[Gosia]
Na przykład o języki? To, że oni tu mają bardzo dużo dialektów i generalnie te dialekty są tak odległe od siebie, że czasem ktoś z północy nie będzie rozumiał kogoś z południa. I także to nie dotyczy tylko tego, że nie dotyczy tylko ciebie jako osoby z zewnątrz, ale oni wewnątrz siebie. Wiesz, wewnątrz kraju mają naprawdę mega mnóstwo dialektów. I jeżeli jest osoba, która przemieszkała przez 5 generacji w jednym i tym samym miejscu i nie umie angielskiego, bo nie musi, nie tylko cały czas posługuje się dialektem, no to zrozumienie jej jest pewnego rodzaju wyczynem.
[Ala]
O kurcze, to jak kompletnie inny język czy to się pokrywa z tym głównym szwedzkim?
[Gosia]
Tego w ogóle nie da się... Jak cały czas przebywasz przy tej osobie, to w końcu zaczynasz trybić co ona mówi. Natomiast to są takie świsty dla mnie.
[Ala]
Świsty!
[Gosia]
No także to są takie wiesz, osoby, które się nie przemieszczają, które sobie mieszkają i tak dalej. Ja na co dzień z takimi nie obcuję. Nie mam takich w swojej pracy w ten sposób najczęściej. Więc to mnie zdziwiło, że jest dialektów i że mogę przejechać ze Sztokholmu np. gdzieś pod wysoko na północ i będę tylko świst słyszała na początku. To raz. Dwa, zdziwiła mnie ich .. Oni się nie uśmiechają. Nie uśmiechają się, chyba że cię znają, ale to nie stanie się prędzej niż np po 5 latach znajomości. Mamy mały sklepik i w tym sklepie była pani, która tam sprzedawała i my tu mieszkamy na tym miejscu gdzie mieszkamy chyba od 7 lat i ona dopiero tam w tym roku się do mnie zaczęła uśmiechać.
[Ala]
A ja myślałam, że to my Polacy nie jesteśmy.. Jesteśmy narodem nie uśmiechający się.
[Gosia]
Znaczy jak cie nie znają to się nie uśmiechną. Nie ma czegoś takiego, że mówisz dzień dobry i się uśmiechasz i okazujesz te emocje. Nie ma. Powiesz dzień dobry, przejdziesz obok.. czyli to. Jeszcze zdumiało to pamiętam, może nie zszokowało, że oni tutaj mają przerwy na lunch w trakcie dnia. Cały, większość firm ma coś takiego, że od 11 do 14 gdzieś w tych godzinach ludzie wychodzą i jedzą obiad, czyli bardzo pilnują tej.. Taka piękna kultura moim zdaniem dbania o siebie i o te relacje, bo oni czasem chodzą z grupą czasem jedzą grupą w stołówce. Różnie to wygląda, ale jest te trzydzieści minut albo ta godzina na zadbanie o siebie w ciągu dnia. I myślę, że to jest bardzo ważne i piękne. Co można by przyczepić do niektórych innych rynków i krajów. Największym szokiem chyba do tej pory jest wciąż służba zdrowia i to, że ta służba, szwedzka służba zdrowia nie ma kompletnie nic wspólnego z polską. Zupełnie inaczej wygląda, inaczej tutaj obsługuje się chorego, inny ma się dostęp do lekarzy i do specjalistów. I to było dużo.
[Ala]
Czyli że jest lepsza ta opieka zdrowotna, tak? Nie musisz czekać w kolejkach miesiącami?
[Gosia]
Nie, jest absolutnie gorsza. Można sobie właśnie wyciągną taki wniosek, że jest lepsza, bo to Skandynawia tymczasem jest gorsza, jeśli chodzi o Szwecję, jeśli mogłabym porównywać to absolutnie. Sama opieka, dojście do lekarza, bo to jak się zachowują w stosunku do ciebie lekarze, to już jest inna historia. Ale jeśli jest chodzi o dostęp do nich, łatwość zdiagnozowania się choćby tu, w Polsce, jednak jest o niebo lepiej.
[Ala]
Tak? Ja powiem ci, że ja mam taką tutaj trochę w Wielkiej Brytanii... Takie to trochę dziwne, bo oni najczęściej tak się ludzie zaczynają się śmiać powoli z tego, ale oni najczęściej ci dają paracetamol. Obojętnie co ci jest, dają ci paracetamol i po prostu wiesz... idź z Bogiem, nie? Bardzo często tak to faktycznie wygląda i i chodzi się gdzieś i próbujesz się dostać do lekarza i oni jak coś jest naprawdę takiego nagłego to musisz się dodzwaniać gdzieś tam nie wiadomo kiedy. Są duże kolejki teraz żeby w ogóle czekać na lekarza i tak naprawdę cokolwiek Ci cokolwiek Ci jest, to pierwsze co dostajesz to jest paracetamol i masz przez dwa tygodnie posiedzeić z paracetamolem i jak nie przejdzie to wrócisz i wtedy będą robić ci kolejne badania.
[Gosia]
Tak samo jest tutaj. To my mamy ipren to się nazywa albo alvedo. Jak nie masz gorączki to generalnie nie masz co liczyć na to, że ktoś się zmiłuje nad Tobą i Cię przepuści w ogóle do specjalisty dalej nie. Stoisz na nogach, znaczy, że żyjesz. Także myślę tak, wiemy o co Ci chodzi. Tutaj na szczęście nie trzeba czekać dwóch tygodni. Tu jak na przykład wiesz, masz gorączkę, to i tak ci dają jeszcze trzy dni z paracetamolem zanim Cię umówią. Chyba, że jestem z małym dzieckiem, to cię wpuszczą.
[Ala]
No tak, no z dziećmi to jest inaczej. To faktycznie też. Biora cie bardziej na poważnie.
[Gosia]
No mercy.
[Ala]
Słuchaj miałabyś jakieś wskazówki dla osób, które na przykład chciały by pojechać do Szwecji i rozważają wyjazd w ogóle do Szwecji?
[Gosia]
Tak myślę, że warto podjechać do tej Szwecji wcześniej i sobie pobyć w tym regionie Szwecji, w którym chcemy być, bo ta Szwecja się dzieli na kilka regionów. One się różnią klimatem bardzo mocno, a nietylko tym dialektem się będą różnić. Będą się różniły stopniem zaludnienia. Także warto przyjechać i zobaczyć, gdzie chcemy osiedlić. A później na pewno jeżeli myślimy o tym na poważnie, to warto zacząć się uczyć czym prędzej języka, bo integracja jest niemożliwa bez znajomości języka. Warto też poczytać trochę historii i poczytać trochę o kulturze, żebyśmy wiedzieli do kogo jedziemy, żebyśmy rozumieli ich zachowanie lepiej, szybciej odkrywali ten ich kod kulturowych, tym szybciej my się tu poczujemy jak w domu.
[Ala]
To jest prawda. Tak naprawdę w sumie gdziekolwiek się jedzie, to w sumie można by zaaplikować te kilka zasad właściwie. Bardzo uniwersalną wskazówkę podałaś. A w ogóle tak z ciekawości jest duża różnica taka w mentalności między Polakami a Szwedami? Ogromna? Przepaść rozumiem.
[Gosia]
Wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy potrzebujemy miłości i dużo zdrowia. Natomiast jeśli chodzi o mental to no to jest. Myślęm że my jesteśmy tak nie nauczeni jako Polacy ciągłości w czymkolwiek. W budowaniu czegokolwiek przez pokolenia. Tego nie ma z różnych powodów w Polsce i nie wiadomo, czy kiedyś będzie. To się przekłada na wszystkie strefy w życiu Polaków i oni nie są tego świadomi. To widzisz, to ja widzę dopiero teraz, jak z jednej strony mam Szwedów, a z drugiej mam Polaków. Pracuję z obiema nacjami. Widzę jak inaczej podchodzą do tematu czasu, do tematu relacji i do tematu budowania czegoś do tematu po prostu długofalowe myślenie jest czymś oczywistym np. w biznesie Szwecji, a w Polsce nie ma w ogóle takiego podejścia. W większości przypadków. Że myślimy długofalowo i budujemy coś długofalowo... jest inny styl
[Ala]
Na szybko, po prostu chcemy rezultaty na szybko.
[Gosia]
Myślę to też, ale myślę, że nie jesteśmy nauczeni w ogóle długo długich dystansów. Nie wiem z czego to wynika.
[Ala]
To jest ciekawe spostrzeżenie.
[Gosia]
Nie wiem czy podobne. Natomiast. Patrzysz jak różnie Szwed i Polak podchodzi do biznesu, bo ja tutaj w biznesie, głownie z biznesem, to to jest podejście do czasu jest, jest tą główną różnicą. Zobacz też w służbie zdrowia w Polsce boli cię brzuch, to nie idziesz do lekarza, nie idziesz do pielęgniarki. Ty idziesz od razu do kogoś, kto Ci zbada ten brzuch albo kręgosłup. Do jakiegoś wiesz, od razu chcesz specjalistę. A tutaj najpierw idziesz do pielęgniarki, czekasz ileś tam tygodni, później możesz cię wpuścić do lekarza a może nie. Wszystko jest na długi dystans zaplanowane.
[Ala]
Rozłożone w czasie.
[Gosia]
Tak i czekasz tak... Tutaj cię trenują w tym czekaniu cały czas.
[Ala]
Trenują cię w czekaniu. to jest dobre.
[Gosia]
I to co mi się tutaj bardzo podoba. Nie wiem czy tak macie w Anglii, że jak dzieci są w szkole i wchodzą na lekcje to im pani na tablicy pisze co ich czeka w ciągu dnia, co ich czeka na lekcji i one to za każdym razem widzą. Czyli one są już od maleńkości znowu przygotowane na to co je spotka. I widzą długi dystans nie, że do dzwonka one widzą cały dzień na tablicy.
[Ala]
No super. Daje Ci to możliwość do przemyślenia i zaplanowania pewnych rzeczy w odpowiedni sposób.
[Gosia]
Tak, i masz poczucie kontroli też nie. Te dzieci nie są.. Już od maleńkości jesteś traktowany podmiotowo, tak? To jest twój czas. Będziemy to. O tej godzinie masz ci się zaczynać tego dnia w miesiącu przerwa bożonarodzeniowa. Wtedy wracasz. To jest coś co później moim zdaniem bardzo mocno procentuje w życiu dorosłym, bo działasz tak jak wyszedłeś z tej szkoły. Tak jak w Polsce nie? Wyszedłeś ze szkoły. Jestem przyzwyczajona do tego, że nauczyciel cię traktuje z góry, później traktuje cię z góry szef w Polsce, nie? Najczęściej niestety tak to wygląda i nie ma żadnej dyskusji. Natomiast tutaj oni są nauczeni dialogu.
[Ala]
Fajne, powiem ci, to jest naprawdę bardzo fajne. Myślę, że jeśli chodzi tak o podejście w sumie też do pracy, to tutaj w Wielkiej Brytanii też widzę tą różnicę. Oni patrzą na Ciebie bardzo indywidualnie, że my w Polsce mamy, że jest pewna zasada i nikt od tej zasady nie odchodzi, wszyscy są ... na wszystkich się patrzy równojako, a jednak tu w Wielkiej Brytanii oni rozpatrują Twoją sytuację osobistą. Czyli wiesz jak jest jakaś jakaś rzecz, która Ci nie wiem .. Np. Dla mnie to oznaczało to, że jak było powiedziane, że nikt nie bierze urlopu na święta, a ja podeszłam do menadżera i powiedziałam, że ja bym bardzo chciała zobaczyć moją rodzinę to wtedy mi pozwolili pojechać jakby wiesz o co chodzi? Ja miałam tu pierwszeństwo zawsze, nie. Więc jeśli chodzi o takie zwykłe relacje w pracy wiesz, oni patrzą, patrzą na nas, na każdego jakby indywidualnie.
[Gosia]
Podmiotowo.
[Ala]
Tak, tak, tak, tak, tak.
[Gosia]
Znowu to podmiotowe. I tego, myślę, brakuje w polskiej przestrzeni tego podmiotowego traktowania. Tak że to by były te największe różnice.
[Ala]
Wyobrażasz sobie wracać do Polski jeszcze?
[Gosia]
Ja cały czas wracam. W sensie często. Na szczęście pandemia się skończyła i można już tam wracać. I cały czas wracam tutaj. Nie wiem, czy się da później tak wrócić na stałe już do jednego kraju. Nie wiem, nie zadaję sobie pewnych pytanie. Zobaczymy jak to się potoczy. Nie wiem czy bym umiała żyć już na co dzień w Polsce. Wiesz, tak 24 na dobę przez cały rok. Myślę mogłoby być za intensywnie momentami. Jesteś tam i myślisz sobie ok, za chwilę wrócę tu i odetniesz.
[Ala]
Dokładnie. Ja mam podobne podejście. Musisz trochę się uwolnić z tej polskości, takiej niestety w naszym kraju i się ma ochoty wracać tam, gdzieś tam skąd się przyjechało.
[Gosia]
Tak a w Polsce jest tak intensywnie, mam wrażenie. Bardzo intensywnie, że nigdy nie wiadomo co się stanie. Nie wiadomo gdzie trzeba podjechać, pojechać. Co załatwić wiesz i to jest piękne, ale ma swoje też takie inne strony.
[Ala]
Ja myślę, że to jest też kwestia tego, że przynajmniej u mnie tak wyglądał, bo jakby cała moja rodzina jest w Polsce, więc wtedy się dzieją rzeczy. Ja jestem o tu muszę odwiedzić tę osobę tu muszę odwiedzić tamtą osobę, tu trzeba jechać, trzeba by było tam to załatwić itd. W Wielkiej Brytanii, tutaj nie mam wokół siebie rodzinki i nie muszę jeździć i po jednych i drugich. I to jest jakby taka różnica. Nie, że to jest dla mnie o wiele spokojniej.
[Gosia]
Myślę, że masz rację, że tam po prostu jak już tam jest, to chce ten czas na maksa wykorzystać.
[Ala]
Masz 5 minut? Chodź na ciastko! Na ciastko i na kawę zapraszam. Dobra. W ogóle powiedz gdzie, gdzie cie ludzie mogą znaleźć? Jeśli ktoś szuka historii o Szwecji albo w ogóle rozwinąć biznes w Szwecji, to gdzie oni Cię mogą znaleźć?
[Gosia]
Mam na Instagramie na przykład Zarzycka ze Szwecji albo na LinkedIn Małgorzata Zarzycka.
[Ala]
Naprawdę ciężko to Twoje imię wypowiedzieć, nawet po polsku. Małgorzata Zarzycka.
[Gosia]
Tak, i myślę, że to moje imię i nazwisko i to, że zostałam przy nim jest dowodem takiego.. Nie wiem, czy też miałaś jak się ...Taką ostatnią dygresję zrobię. Jak się przeprowadziłam do Szwecji, to mi się wszystko podobało. Zachłysnęłam się Szwecją, trochę uczyłam się języka, rozumiałam już co mówią, co piszą i ten czar prysnął. To wiesz to pierwsze zakochanie w Szwecji odeszło. Później człowiek ma taki problem czy ma być bardziej szwedzki, czy bardziej polski. Gdzie właściwie jest.. wiesz o tożsamość. No więc ja jestem Zarzycka i będę Zarzycka.
[Ala]
Wiesz co powiem Ci, że ostatnio byłam właściwie w Gdyni, u mojej siostry, która nas właściwie ogląda. Także pozdrawiamy, Marta. W każdym bądź razie byłam u niej i ona mi powiedziała Ala tu jest Muzeum Emigracji w Gdyni. A ja no co ty w ogóle takie coś istnieje? I ja od razu wiesz, mówię ja tam muszę pojechać, zobaczyć jak to wygląda. I właśnie bo są rzeczy, o których ja też myślałam i myślę, że każdy z nas przychodzi, szczególnie siedząc na emigracji, przechodzi przez takie myśli, ma takie myśli, po prostu przychodzą do niego. Zorientowałam się, że zorientowałam się w tym muzeum i zaczęłam słuchać historii innych ludzi, że to jest naprawdę większość z nas, jak nie wszyscy po prostu mamy takie myśli. I co oni... O czym oni opowiadali, bo tam słuchałam wywiadu z dwoma paniami, które były w Australii i one mówiły, że one miały przez moment takie zastanowienie gdzie jest.. Tak się zastanawiały gdzie jest dom. Stwierdziły, że będąc w Australii tęsknił za Polską, a potem będąc w Polsce tęsknił za Australią. Więc stwierdziły, że dom jest tam, gdzie one, gdzie one się czują dobrze. I zawsze mówili jesteś tu wszyscy. W każdej historii, jaką słyszałam, to wszyscy sobie cenili swoje polskie korzenie i mówili, że jakby oni są, jakby rdzeń mają polski, ale te wszystkie.... Jakby to narodowość, którą przyswajają mieszkając w innym kraju to jest jakby ubogacenie tej ich polskości.
[Gosia]
A jak to jest z tobą?
[Ala]
Jak jest ze mną? Myślę w bardzo podobny sposób.
[Gosia]
Ale w sensie, że dom to Polska czy dom to Nottingham?
[Ala]
Powiem Ci, że nie umiałabym zdecydować między tymi dwoma krajami. Dla mnie, jak mówię. Wiesz co ostatnio zauważyłam i przestałam mówić o domu jako o Polsce. Przestałam mówić Polska jako dom, określać to jako dom. Bardziej się nauczyłam mówić o swoim domu, o Nottingham, no bo tu mieszkam, mam swój domek itd. To zawsze kojarzyłam z domem, ale powiem Ci, że nie czuję się w takim... Nie czuję się nigdzie zakorzeniona na tyle, żeby nazwać takim prawdziwym domem. Myślę, że jestem w fazie chyba jeszcze wiesz przelotnej, jakby jeszcze nie nie zdecydowałam do końca. Ciężki temat.
[Gosia]
Tyle, że gdy przyjechałam, to mnie ludzie pytali z takim politowaniem To jak lepiej ci tutaj? Lepiej niż w Polsce? A ja na nich patrzyłam i myślę No come on! Mówię, że nie. Przecież tam też mi było dobrze i nie przyjechałam i tutaj wcale nie jest lepiej. Powiedziałam, że na początku o wiele gorzej bez języka. To nie ma porównania. Więc ja myślę, że to jest trudne pytanie gdzie jest mój dom. Myślę, że mój dom w tej chwili jest tam, gdzie są moje dzieci. Natomiast moje serce na pewno w zdecydowanej części bije po polsku, należy do Polski, jest polskie. Mam tam ten luz, że mogę też pożyć sobie w innym kraju, poznać inną kulturę, ale nie ten, ten ten kryzys tożsamości mam za sobą. Już nie staram się dopasować do niczego, tylko odnaleźć się z tą polskością jaką mam i tak ja wykorzystać.
[Ala]
Powiem Ci, że ja też doszłam do takich wniosków jakoś ostatnio, bo miałam moment jak mieszkałam tutaj, że wstydziłam się tego, że była Polką, że jestem Polką.
[Gosia]
Ja miałam taką sytuację a'propos wstydzę się. Odbierałam dzieci z przedszkola, ja do swoich dzieci mówiłam po polsku i mówię dalej. Bez względu na to, jak duża jest grupa Szwedów wokół mnie. Jak wtedy siedzisz w tej przebieralni z tymi dziećmi i odzywasz się do nich po polsku, nagle, bez względu na to, ile osób było w tej przebieralni, wszyscy się odwracali i patrzyli, kto tu się odezwał w innym języku, więc od tej strony.
[Ala]
Że coś innego po prostu.
[Gosia]
Tak, że jesteś inna i trzeba to po prostu zaakceptować. A to o wstydzeniu się. Wiesz to też nie jest tak, że wszyscy w Anglii są tacy fajni i Anglia się prezentuje w każdej dziedzinie. Sama rozumiesz. W Szwecji też są niefajni Szwedzi, którzy potrafią oszukać, ukraść samochód na pewno itd. Jak się wstydzimy nie wiem czy masz taką miałaś.. znaczy ja się nie wstydzę. Nie czuję się gorsza.
[Ala]
Powiem Ci, że ja jak przyjechałam do Wielkiej Brytanii, to po prostu siedziałam przez dwa lata w takim polskim mieście.
[Gosia]
A to nie pomaga i nie mam w ogóle kontaktu z Polakami.
[Ala]
Ja powiem Ci, że niestety czego tam się nabawiłam to takiego wstydu jeśli chodzi o bycie Polakiem niestety. Bo jakby no jakby to co sobą wiesz, tam ludzie reprezentowali, to ja nie nie utożsamiam tego ze sobą. I stwierdziłam, że my Polacy jesteśmy w taki sposób reprezentowani, to mnie się to nie podoba. Wiesz o co chodzi?
[Gosia]
Wiem, o co chodzi.
[Ala]
Tu mi się pojawił ten wstyd taki.
[Gosia]
Jest masa w ogóle ludzi, która wyjeżdża za granicę i nie uczy się języka danego kraju. I wiesz, siedzi i narzeka, wykonuje pracę poniżej swoich możliwości. Myślę, że jak się wyjeżdża za granicę, to warto pomyśleć po co. Ja nie mam wokół siebie w ogóle mam jedną Polkę, która z którą się czasem zadaję, ponieważ nie mamy za dużo nawet czasu na te spotkania. A tak jestem otoczona Szwedami z każdej strony. Myślę, że otaczanie się Polakami tak jakby tylko i wyłącznie to mega utrudnianie sobie życia. Tak to jest po prostu. Z jednej strony ciągniesz w przód, a z drugiej ciągniesz się w tył.
[Ala]
Ja się tu w stu procentach z Tobą zgadzam. To jest takie zamykanie drzwi tak naprawdę.
[Gosia]
Bo jest masa ludzi. Tak, przepraszam jest masa ludzi, która przyjechała na emigracje tylko zarobić. Oni nie próbują się dostosować. Oni tak tęsknią do Polski nie? Że włączają polską telewizję w domu, że wszystko jest po polsku w domu.
[Ala]
Tak, tak, tak, tak, tak naprawdę znam wiele takich ludzi i właściwie powiem Ci, że ostatnio założyłam polskiego TikToka i zaczęłam tam postować dużo po polsku po prostu. I zaczęłam mówić o tym, że miałam jakąś swoją barierę językową i że zmagałam się z językiem tak dalej. I wiesz, tam podaję jakieś tam sposoby na to i tak dalej. I okazuje się, że bardzo dużo ludzi, naprawdę ogrom ludzi mieszkających tu w Wielkiej Brytanii ma wielki problem z językiem. I ja jak mieszkałam właśnie tam, w tym polskim mieście, to tak jak mówisz była polska telewizja, było polskie polskie Radio, dzieci chodziły do polskiej szkoły, wiesz, w niedzielę. Chociaż wiesz taka polska szkoła i utrzymywanie tych polskich takich tradycji, które są fajne, to jakby nie mam z tym absolutnie nic wiesz, nie mówię nic złego na to. Tylko że sama kwestia tego, że oni żyli w innym kraju, ale po polsku. I nie próbowali się asymilować w ogóle wiesz, z resztą kraju to to dla mnie to dla mnie było dziwne.
[Gosia]
Wyjście ze strefy komfortu ich bardzo dużo kosztuje. Łatwiej wejść do polskiego sklepu bez obrazy niż np. może do takiego, gdzie nie zrozumie co pani do mnie mówi. To nie ma nic w tym złego, że ktoś tak żyje też za granicą, nie. Pytanie po co wyjechał i co robi ze swoim życiem i czasem.
[Ala]
Dokładnie to jest, to jest to. To była bardzo fajna rozmowa i na pewno na pewno pogadamy jeszcze więcej na ten temat. Ja myślę się, że to są w ogóle fajne rzeczy, o których się rozmawia i w ogóle myślę, że Polacy mają naprawdę fajny historie i przemyślenia. Jeśli ktoś przemyślał pewne rzeczy, bo tak jak mówisz, to pewne są pewni są pewne osoby, które żyją na przykład tymczasowo, tylko żeby zarobić, nie próbują się do końca, wiesz, utożsamiać z innymi, więc ja to rozumiem, tak, to jest to jest to taki sposób jakby na przyjazd, ale jest naprawdę sporo osób, którzy zaczęli tworzyć swoje nowe życie w innym kraju i te historie są moim zdaniem bardzo ciekawe.
[Gosia]
Jest nas więcej. Bardzo dziękuję, że mnie zaprosiłaś na swojego live'a. Bardzo zachęca w ogóle do czytania postów Alicji. Ja je czytam, bo są ciekawe. Ja jeszcze tam lajkuje i proszę też komentować. Jak czytacie i są ciekawe to zachęcam. Jak chyba tylko lajkuję już na komentarz mi nie starcza czasu, ale postaram się komentować od jutra. To pomaga moim zdaniem to o czym piszesz, nie. Że nas gdzieś jest tam ileś tam milionów rozsianych po świecie.
[Ala]
No jest nas.
[Gosia]
Dobra. Bardzo serdecznie Ci dziękuję i Państwu również. Do zobaczenia.
[Ala]
Dzięki wielkie. Do usłyszenia niebawem. No pa!
***
[Zakończenie]
Dzięki za wysłuchanie odcinka podcastu Na Obczyźnie. Jeśli jest temat bliski Twojemu sercu i masz ochotę posłuchać takich treści, zapraszam Cię tutaj co tydzień w środę. Kliknij obserwuj bądź subskrybuj, żeby być na bieżąco. A jeśli masz problem z barierą językową, to hej, mam dla Ciebie prezent. Wejdź na Alanaobczyznie.com, żeby ściągnąć moją listę najlepszych według mnie aplikacji do nauki języka obcego. Ściągaj za darmo i korzystaj. A tymczasem słyszymy się za tydzień w środę.
Ściskam z daleka,
Ala
P.S.
Chcesz mieć wpływ na ten podcast? Dołącz do kanału na telegramie, gdzie możesz wyrazić swoją opinię i pomóc mi go ulepszać!